-Tatusiu! - słysząc to Marcin obrócił głowę w stronę źródła głosu, ale nie odnalazł go. -Tatusiu! Tatusiu! Pomóż mi! Marcin rozglądał się gorączkowo, ale nie odnalazł dziecka, które jak czuł wołało jego. Zimny pot spływał mu po plecach jednakże mimo poszukiwań nie odnalazł dziecka. -Tatusiu! - krzyk dziecka był coraz wyraźniejszy, a zarazem bardziej wystraszony. Nie wiedział dlaczego znajdowali się w ciemnym i ponurym lesie, ale wiedział, że musi odnaleźć to dziecko. Potrzebowało go. Błądził wzrokiem po każdym krzaku i drzewie, jakby to dziecko mogło się tam schować. Przecież mogło wspiąć się na wysoką gałąź i bało się zejść. Chciał je znaleźć za wszelką cenę. A kiedy panika powoli zamykała go w niewidzialnym kokonie, zauważył pomiędzy zielonymi krzewami Julkę. Wyglądała tak pięknie uśmiechając się i patrząc z podziwem na dziecko trzymane przez się siebie na rękach. -Tatusiu - zawołało ponownie dziecko i wyciągnęło rę...