-Nienawidzę cię, rozumiesz? Mam cię dosyć! -krzyknęła kobieta, wymachując rękami. Była wściekła na Marcina, miała ochotę nim potrząsnąć, pokazać jakoś sposób w jaki ona się czuję. Obydwoje jak zwykle powiedzieli sobie o kilka słów za dużo i to po raz kolejny bolało, jak milion gwoździ wbijanych prosto w serce. -Chryste, dlaczego ja się z tobą ożeniłem!? Zachowujesz się jak cholerna paranoiczka – warknął wkurzony. Nic nie wskazywało na to, żeby i dzisiaj się pokłócili, a jednak jego wspaniała żona znalazła powód, przez który działo się to całe gówno. -Doprowadzasz mnie do szału! -Przepraszam kochany mężu, że nie jestem taka zajebista jak ta twoja kochanka – nie przestawała Julka. – Zresztą idź do niej. Pewnie już na ciebie czeka. Oboje byli już zbyt wściekli, by podawać rozsądne argumenty. Kłótnie zaczynały się od czegokolwiek. Tym razem zaczęło się od przypadkowego zrzucenia poduszki z kanapy. - Co ci odbiło? Nie mam żadnej kochanki! – spojrzał na nią jak na sko...